Czasami bywały rozstania, które potrafiły trwać nawet kilka lat.
Ale tęsknota zawsze zwyciężała.
Pierwsze kredki, których zapach pamiętam do dziś – dostałem, gdy moja Mama zabrała mnie ze sobą do pracy. Mama była archeologiem. Odnalezione w gruzach Warszawy kawałeczki szkła i ceramiki pieczołowicie układano niczym puzzle. Kredki służyły do odtworzenia wyglądu naczynia.
Intensywna woń olejnych farb, pokostu i tempertyny – to najcudowniejsza mieszanka zapachów z salonu mojej Babci. Ściany salonu wyłożone grubym lnem były moją pierwszą galerią sztuki. Mogłem godzinami patrzeć na obrazy Babci, choć chyba nigdy nie widziałem jej w czasie tworzenia. Babcia zwykła mówić – rysuj i maluj to co czujesz i przypatruj się naturze. I nie przejmuj się tym co inni powiedzą. Tylko tyle i aż tyle.
Gdy nadszedł czas nastoletnich niełatwych decyzji o wyborze drogi życiowej, miałem całkiem pokaźną kolekcję prac.
Jednak myśl o końcu wolności, o konieczności wykonywania czyichś poleceń w tej delikatnej materii, jaką była dla mnie sztuka- skutecznie odstręczyła mnie od myśli o jakiejkolwiek edukacji.
Zawsze wiedziałem dokładnie czego chcę, jaki efekt pragnę uzyskać. Pracowałem zawsze sam. Moje prace nie musiały spełniać czyichkolwiek oczekiwań lub wymagań. Nie musiałem iść na żaden kompromis. I tak pozostało.
W taki oto sposób narysowałem i namalowałem całe swoje życie.
Prace składające się na mój malowany pamiętnik mają kilka cech wspólnych.
Powstawały zawsze na skutek wewnętrznej potrzeby rozładowania i zapisania emocji. Będę zawsze wdzięczny mojej żonie za wyrozumiałość i za życzliwą akceptację mojej pasji. Gdyby nie jej miłość- nic by z tego nie było…
Sam proces tworzenia trwał zawsze stosunkowo krótko w konkretnym miejscu i czasie. W związku z tym łatwo mi pamiętać i odtwarzać wrażenia, które towarzyszyły powstaniu obrazka.
Każdy obrazek jest jedyny i niepowtarzalny. Technika może teraz pomóc by uzyskać wysokiej jakości kopie i bardzo się z tego cieszę. Ale oryginał powstał jeden i drugiego nie będzie.
Wszystkie prace ( poza bardzo nielicznymi wyjątkami) powstały w chwili wielkiej radości i wszechogarniającego szczęścia. Chciałbym by ta radość udzieliła się oglądającym.
Powstawaniu obrazków często towarzyszyła muzyka – zwykle była to niekończąca się muzyczna opowieść Boba Dylana, czasem pojawiał się też wielki Paco de Lucia.
Tak jak wspomniałem na początku- każdy obrazek to osobna historia, emocje, miejsce, czasem anegdota. Postaram się je poniżej opisać.. W końcu pamiętnik to pamiętnik..
Andrzej Ciepiela- urodzony na warszawskim Mokotowie w 1958. Inżynier. Przedsiębiorca. Mąż, ojciec i dziadek. Pasjonat Sztuki.