Jezioro Rospuda. 2015. Wczesnym rankiem objeżdżam rowerem brzeg jeziora. Szczęśliwym trafem znajduję miejsce idealne. W cieniu, samotnie i z widokiem na budzący sie słoneczny dzień lata. Jest jeszcze chłodno, nad wodą unosi sie delikatna mgiełka. Wokół intensywny zapach wilgoci, butwiejących liści. To pełny aromat lata. Tu i teraz widzę wszystkie poranki świata nad wodą. Ten obrazek to tylko pretekst do snucia tej historii wszystkich poranków. I nagle oniemiałem. Bezszelestnie wysuwa się zza trzcin i powoli przecina gładką toń jeziora. Ten jacht to wszystkie widziane dotąd przeze mnie żaglówki świata.